poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wampirze oczy internatu cz.2


Sobota, rano.

Następnego ranka byłam mocno niewyspana. Prawie całą noc spędziłam na myśleniu o tym co się mi przydarzyło. Bynajmniej naukowo nie da się tego wyjaśnić. Zjawisko paranormalne? Sama nie wiem... I ten zimny głos mówiący do mnie. Gdy o tym myślałam zaczynałam się panicznie bać. To by wyjaśniało dlaczego leżę teraz w łóżku swojej przyjaciółki, a nie swoim. Biedna.. Przeze mnie wierciła się całą noc, a na dodatek musiała wcześniej wstać, by załatwić  swoje prywatne sprawy. Muszę jej to jakoś wynagrodzić. Wyrzuciwszy z pamięci złe wspomnienia podniosłam się z łóżka i wykonałam rutynowe czynności. Gdy byłam już w pełni przygotowana do wyjścia, zauważyłam kolejny niepokojący sygnał. Nigdzie nie było mojego telefonu! - Jak to Możliwe? - spytałam sama siebie na głos. Nie mogłam uwierzyć, że najcenniejsza rzecz w moim życiu przepadła. Powinnam to zgłosić, czy może najpierw na spokojnie poszukać? Nie umiałam racjonalnie myśleć. Jeżeli ktoś przeczyta te smsy to będzie po mnie. Nie chciałam aby ktoś to zobaczył. To moja prywatność. Wściekła zaczęłam przeszukiwać pokój. Po 15 minutach poszukiwań poddałam się i opadłam bezsilna na łóżko. Jeżeli go tu nie ma to może oznaczać jedno. Osoba, która wczoraj tutaj była musiała go zabrać. Zalała mnie fala smutku. Podniosłam się i zrezygnowana wyszłam w poszukiwaniu przyjaciółki.
Pierwszym miejscem, które chciałam odwiedzić miał być pokój opiekunów. Szłam powoli przez długi korytarz. Gdy nagle zaczepiła mnie „koleżanka”, której z całego serca nie lubiłam, przez jej wredny charakter.
- To czego chcesz Alice? - nie miałam ochoty na żadne dyskusje z tym człowiekiem.
- No nie bądź taka sztywna - udała wielka obrażoną i spojrzała na mnie ciekawskim spojrzeniem. To nie wróżyło nic dobrego.
- Może mi jeszcze powiesz, że nic nie wiesz o tym nowym?
- Że kim? - spojrzałam na nią w osłupieniu. Czy ja kiedykolwiek zrozumiem o co jej chodzi?
- Podobno mieszka w tym samym mieście co ty. Jest taki śliczny - teatralnie przewróciła oczami - Oj nie bądź taka tajemnicza. Zdradź kilka szczegółów.
- Chciałabyś - prychnęłam, a następnie olałam ją doszczętnie i najzwyczajniej w świecie odwróciłam się do niej plecami i poszłam schodami w dół. Za sobą usłyszałam tylko ironiczny śmiech.

Jakiś nowy? Co miałby mnie on w tym momencie obchodzić? Dla mnie liczy się jedno. Odnaleźć Mery i powiedzieć jej o zaistniałej sytuacji. Poza tym dlaczego ta wredna jędza myślała, że coś o nim wiem? To, że mieszka w tym samym mieście nie znaczy, że mam wiedzieć jakiego koloru nosi bieliznę.

Pokręciłam głową i zapukałam do drzwi, które od razu otworzyłam. W pomieszczeniu znajdowały się trzy nieznajome dla mnie osoby. Poważny mężczyzna z okularami na nosie. Na pierwszy rzut oka wyglądał na jakiegoś biznesmena. Ubrany był w garnitur. Jaki ważniak, osądziłam go w myślach. Obok niego stała kobieta. Tapety to mogłaby mniej nałożyć, a ten ubiór? Za krótka ta mini. Krytyka wytwarzana w mojej głowie zastała przerwana gdy moją uwagę przykuł siedzący przy stoliku chłopak. Ha! A więc to o nim mówiła. Rzeczywiście urody mu nie brakowało. Krótkie, kręcone, ciemne włosy, które okalały jego twarz. Oczy w kolorze brązowym i ten uśmiech jaki zawitał na jego twarzy. Nie, stop! Nie myśl o nim tak. Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem, przez co mogłam wydać się jakaś psychicznie chora. Szczerze? Nie obchodziła mnie opinia tych rodziców i ich syna.
- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie, na co wszyscy odpowiedzieli mi chórem.
- O jak dobrze, że cię widzę Esnne - opiekunka przeszła od razu do rzeczy - Twoja przyjaciółka kazała ci przekazać, że chce się z tobą spotkać w parku. Masz do niej przedzwonić.

Gdy usłyszałam ostatnie słowa myślałam, że wybuchnę jak ten wulkan. Dobry żart.
- Ok - odpowiedziałam krótko i wyszłam. Ostatnie co uchwyciłam kątem oka to był chytry uśmiech tego nastolatka.

Dobra, nie mam jak zadzwonić. Może jakoś ją znajdę. Żeby chociaż mi szczęście dopisało raz w tym dniu.

Szłam już dobre pół godziny. W parku jej nie było, więc gdzie mogła być ? Jednak pech mnie nie opuszcza. Rozglądałam się na boki. Może tam? Przeszłam obok sklepu z bielizną i udałam się do małej restauracyjki. Zawsze twierdziłam, że tu podają najlepsze pizze. Zajrzałam przez okno do środka i ujrzałam Mery, która właśnie się zajadała hamburgerem. Jak zwykle musiała przy okazji się ubrudzić. Z wyglądu przypominała dorosłą kobietę. Włosy ciemne jak ziemia, które sięgały do ramion. Ubierała się dość schludnie. Swoim gustem powaliłby nie jednego stylistę. Jej imię należące zarówno do królowych jak i żebraków, dość pospolite. Jednak jej wygląd i zachowanie do typowych nie należało. Mimo słowiańskiego pochodzenia wyglądała mi na Arabkę, gdyby nie jej niebieskie oczy. Według teorii Mery prawdziwi Arabowie mają ciemne patrzałki. Jej charakter można opisać jednym zdaniem: chodząca kula pozytywnej energii. Jeszcze chwilę się jej przyglądałam po czym na mojej twarzy zakwitł uśmiech, a następnie weszłam do środka. To chyba jedyny moment w tym dniu kiedy coś idzie po mojej myśli.
- Zgłodniało się? - zaszłam ja od tyłu, aż podskoczyła.
- Nie strasz mnie tak! Jeszcze się udławię - spiorunowała mnie wzrokiem.
- Sorki - usiadłam naprzeciwko niej - W ogóle to nie mogłam do ciebie zadzwonić, bo... jakby to powiedzieć.. zniknął mój telefon... Dobrze, że chociaż cię znalazłam.
- Jak to zniknął?! - swoim krzyknięciem zwróciła uwagę wszystkich ludzi siedzących wokół.
- Ale spokojnie, spokojnie.. - próbowałam ukryć swoją wściekłość - Przeszukałam cały pokój i nigdzie go nie zalazłam. Myślisz, że powinnam to zgłosić? - spytałam, chociaż znałam jej odpowiedź. Nawet gdybym nie chciała zmusiłaby mnie aby to zameldować.
- Oczywiście, że tak! Jak wrócimy to od razu pójdziemy to zrobić.
- Okej - westchnęłam. Czekał mnie długi dzień.

- Właśnie bym zapomniałam. Ty chciałaś się ze mną spotkać w parku, ale po co ? To ja bardziej pragnęłam spotkania - zdziwiłam się.
- Pomyślałam, żeby dzisiaj się jakoś rozerwać - wzięła ostatni kęs bułki do buzi.
- Pomyślałam tak samo - czy coś jeszcze mnie dzisiaj zadziwi? - Co proponujesz?
- Pójście do kina, na spacer do parku i inne takie... - ucieszyłam się słysząc to.
- Więc na co czekamy? - pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. Ten dzień trzeba jakoś urozmaicić.

Wymknięcie się z internatu to najmniejsza przeszkoda na jaką mógłbym natrafić. Ominięcie tabunu uczniów było drobnostką, zwłaszcza kiedy używało się dachów i drzew jak zwykłego chodnika. Ostry zapach jej perfum zwiódł mnie w samo centrum pobliskiego miasta, gdzie przystanąwszy na jednym z wysokich budynków mogłem ją obserwować niezauważony. Panorama miasta prezentowała się dziś wyjątkowo olśniewająco, ze słońcem odbijającym się w każdym z okien. Na ulicach panował ruch, charakterystyczny dla tej pory dnia. Ludzie spieszyli się - zawsze to robią. Jest to jedna z ich cech, której nie tłumaczy nawet zbyt krótkie życie. Czy nie lepiej kosztować każdą chwilę, by móc potem lepiej ją wspominać? Widać nie. Przyglądając się tak tym maleńkim istotą, pełzającym jak robaki kilkaset metrów pode mną, zdałem sobie sprawę jak krucha istotą jest Esnne. Ta myśl spłynęła na mnie chyba przez zupełny przypadek, nagle i nieoczekiwanie, jednak było w niej tyle słuszności, że zignorowanie jej byłoby błędem. Jest przecież człowiekiem. Odruchowo sięgnąłem do kieszeni spodni. Był tam. Wyciągnąłem wisiorek, zaiskrzył rozkosznie w świetle słońca. Ten niewielki błękitny brylancik był zupełnie jak oczy mojej wybranki. Na pozór chłodny, ale wystarczy odrobina słonecznego światła by zabłysnął wszystkimi barwami tęczy. Uśmiechając się do swoich myśli pochwyciłem jej głos. Śmiał się z czegoś raptem ulice dalej. Nie zdążywszy mrugnąć choćby okiem stałem już na drugiej krawędzi budynku patrząc w dół bez żadnego lęku. Była z przyjaciółką. Siedziały przy stoliku w niedużej restauracji. Przysiadłem z powrotem na krawędzi spuszczając swobodnie nogi. Nie wiem jak śmiertelnicy mogą bać się wysokości, dla mnie ona jest... fascynująca. Oni chyba zbyt często mylą strach z atrakcyjnością niektórych przedsięwzięć. Nie minęła długa chwila, a one niestrudzenie wstały i ruszyły przed siebie w głąb miasta. Ruszyłem za nimi, jeszcze sobie coś zrobią, znając współczesne nastolatki. Szły niespiesznie, raz po raz wchodząc do jakiegoś sklepu by zaraz z niego wyjść, bądź zatrzymywały się przy witrynie jakiegoś budynku by go skomentować. Przez prawie resztę dnia nic się nie działo. Widać Esnne i bodajże Mery, miały spędzić wspólnie dzień na...niczym. Bolał mnie trochę fakt, że nie wie kim jestem, ale to tylko kwestia czasu. Potem... potem będzie już tylko moja. Znowu zapragnąłem ją mieć przy sobie. Jednak ostatnim razem była kompletnie przerażona. Widząc jak jestem po za nawiasem jej życia, pragnąłem jej krwi jeszcze bardziej. Jej ciepłej skóry, miękkich włosów. Wszytko to mnie do niej ciągnęło. Trochę jak lep na muchy...choć o wiele lepszym porównaniem byłyby tutaj pszczoły i miód. Im dłużej tak na nią patrzyłem tym bardziej wzbierała we mnie żądza. Potęgował to jej wisiorek, mała niewielka jej cząstka, która miała mi ją zastępować. Wiedziony głębokim uczuciem pożądania, poszedłem za nią. Szła jakby nigdy nic raptem parę metrów ode mnie.
Niespodziewanie stanąłem. Wyciągnąłem naszyjnik. On mi nie pomaga , a wprowadzał nieprzewidziany zamęt. Chciałem po prostu wsunąć go w jej kieszeń, zniknąłbym zanim zdążyłaby się obrócić. Kiedy podszedłem, cała historia się powtórzyła.

Szłyśmy wąska uliczką. Niestety byłyśmy na nią skazane, by nie spóźnić się do internatu. Dostałybyśmy zapewne jakaś kare. Nie chciałyśmy. Dlatego też Mery przyspieszyła tempo.
- Ja naprawdę staram się szybko iść, ale proszę zwolnijmy - wyjęczałam i przystanęłam. W tym momencie nie zdawałam sobie sprawy, że to był mój błąd. Przed moimi oczami ukazał się rozmyty obraz mojej przyjaciółki. Widziałam jej ruch ust, ale słowa do mnie już nie dotarły. Wokół mnie zapanowała ciemność. - O nie - pomyślałam spanikowana. Znowu ta przerażająca ciemność, która wprowadzała w stan obłąkania. Zaczęłam rozglądać się na boki. Jeszcze raz nasuwało mi się to samo pytanie co zeszłej nocy.  Gdzie ja jestem? To jakieś Deja vu? Chaos ogarniał mnie od wewnątrz. Obróciłam się o 180 stopni.
- Szukasz czegoś?- wzdrygnęłam się słysząc znajomy głos. W tym momencie zapragnęłam aby się to wszystko skończyło. Ten koszmar. Wyczuwałam to. On był coraz bliżej! - Kim jesteś? - krzyknęłam będąc cała sfrustrowana. W odpowiedzi usłyszałam jedynie drwiący śmiech. Po chwili pochwyciłam jeszcze jeden dźwięk, którego na początku nie rozpoznałam, ale w mgnieniu oka zorientowałam się, że pod moje nogi został rzucony łańcuszek. Delikatnie go podniosłam i obróciłam w rękach. Wydawał się znajomy. Podejrzanie znajomy i wtedy to nastąpiło. Obudziłam się i łapczywie nabrałam powietrza do płuc. Oślepiło mnie światło, które było na mnie rzucane przez jakiś pojazd. Byłam zdezorientowana tą całą sytuacją. Leżałam na czymś miękkim, kilka osób kręciło się obok mnie. Po ich stroju mogłam stwierdzić jedno. Przyjechało do mnie pogotowie. Dotarła do mnie kolejna informacja. Leżałam na noszach, na których zostałam wniesiona do karetki. Co tu się do cholery działo? Gwałtownie się podniosłam i chciałam wstać, ale zostałam powstrzymana.
- Pojedziesz z nami - usłyszałam od jednego z mężczyzn. Dopiero teraz doszedł do mnie szloch mojej przyjaciółki.
 - C-co się tutaj stało? - ledwo wyjąkałam te słowa. Byłam przerażona niewiedzą. 

___
Druga notka za nami.
3 rozdział jeszcze nie wiem kiedy się pojawi. 
Za tydzień ? Może dłużej ? Zależy od weny. ^^

18 komentarzy:

  1. No mam nadzieje, że kolejna notka pojawi się szybcieej niż za tydzień po wprost doczekać się nie mogę. ♥ Piękne opowiadanie : )

    zapraszam: http://yumiiulrich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ^^
      + Postaram się dodać za tydzień jakoś.

      Usuń
  2. Drugi rozdział jeszcze ciekawszy niż pierwszy, aż nie chciałam żeby się kończył. Mam pytanie opowiadanie piszecie wspólnie?
    + Zapraszam do mnie na ourloveourpassion.blogspot.com
    + Jesteś zainteresowana wspólnym obserwowaniem blogów? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustalamy fabułę, a następnie wydzielamy sobie co mamy napisać, a potem to łączymy. ^^
      + Ox, już obserwuję bloga i zaraz zapoznam się z treścią. ;)

      Usuń
  3. Nadal błędy, ale niektóre zdania bardzo mi przypadły do gustu.

    Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, uwielbiam waszą pracę
    dodaje mi energii ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały także się spodobają. ^^

      Usuń
  5. Świetny blog+
    Obserwuję i liczę na rewanż ;D
    zapraszam na bloga
    http://moiezyciemujswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. To ma być mega romansidło? Jak tak, to wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, fajnie... Ale kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń